Wołanie psa – czyli jak działa imię psa?

Imię psa – czyli jak działa przywoływanie?

przywołanie na imię

Imię psa musi się mu dobrze kojarzyć

Imię psa to pierwsze i najważniejsze słowo, jakiego musimy go nauczyć. Niezależnie od tego, jak ono brzmi – powinno oznaczać „przyjdź do mnie”, „skup na mnie swoją uwagę”. Nie wolno go też łączyć z innymi poleceniami, na przykład: „Azor, siad”, „Funia, daj łapę”, „Misiek, do budy”. Każdy z tych zwrotów złożony jest z dwóch osobnych komend. Jeśli po przywołaniu chcemy, żeby jeszcze coś zrobił, trzeba te dwie czynności rozdzielić wyraźną pauzą. Najpierw przywołanie, czyli imię psa, a dopiero wtedy, gdy zwierzak podejdzie – dajemy polecenie „siad”, „łapa”, „waruj” itd.

Niestety, mało osób ma tego świadomość. Dlatego większość naszych psów ma na imię „Chodź” albo „Masz” – bo są to słowa, jakimi najczęściej się zwracamy do pupila i słysząc je przybiega do nas. Wyraz „masz” ma jeszcze jedną zaletę – kojarzy się psu przyjemnie, ponieważ niejednokrotnie chcąc go przekupić sięgaliśmy po jakiś smakowity kąsek. Pies słysząc „masz”, przyjdzie – nawet jeśli jest czymś bardzo zajęty albo śpi – bo wie, że oznacza to smakołyk.

Prawdziwe imię psa musi się zwierzęciu kojarzyć zawsze pozytywnie.

Reakcja psa na przywołanie musi stać się odruchem

Jeśli po nim będzie się spodziewał kary, wyczuje w głosie właściciela agresję lub zdenerwowanie – nie przybiegnie. I nie można się temu dziwić. Często możemy zaobserwować, jak rozgorączkowani właściciele psów wrzeszczą na cały park: „Misiek, chodź tu! Słyszysz, co do ciebie mówię? Idziesz tu czy nie?!”. Mijają kolejne minuty. Sfrustrowanie właściciela psa narasta. Aż w końcu następuje cudowne uzdrowienie, kiedy to zmęczony bieganiem pies, nagle odzyskuje słuch, gdyż po prostu jego pobudzenie spada i jest w stanie zarejestrować wołanie (ale o powodach tegoż właściciele nie mają pojęcia). A na zakończenie tej pięknej sceny pies przybiega do właściciela i… dostaje lanie od nie panującego nad emocjami pana czy pani. To tak, jakbyśmy słysząc, że ktoś nas woła, wiedzieli, że kiedy podejdziemy, dostaniemy lanie. Więc lepiej trzymać się od takiego człowieka z daleka. A o budowaniu autorytetu możemy absolutnie zapomnieć.

Pamiętajmy zatem, żeby się pilnować i być konsekwentnym, bo jeśli zawiedziemy zaufanie naszego czworonożnego przyjaciela, trudno będzie je odzyskać. Trzymajmy więc nerwy na wodzy!

Jakie błędy popełniają właściciele psów?

Inny błąd, który często popełniają przewodnicy, to spuszczanie psa ze smyczy, zanim nauka imienia i przywoływania zostanie utrwalona. Jeśli kilkakrotnie powtórzy się sytuacja, w której właściciel ruszy w pościg za swoim pupilem, pies nabierze przekonania, że ucieczka to wspaniały sposób na zachęcenie swojego pana do wspólnej zabawy w ganianego. Zamiast tego lepiej byłoby przykucnąć i chwilę poczekać, aż pies do nas sam przyjdzie. I oczywiście nagrodzić karmą.

Kolejny to brak nagrody, czyli pokarmu, kiedy pies do nas podbiegnie. Tworzymy w ten sposób skojarzenie, że nie warto porzucać tylu ciekawych bodźców dla człowieka, który nie ma nic w zamian. Ucząc imienia stosujmy więc nagrody za każdym razem, gdy podbiegnie do nas na nasze wołanie, a efekt będzie murowany. Podstawą komunikacji jest stworzenie motywacji, a nie ma lepszej niż jedzenie.

Zgubna dla właścicieli psów jest również sytuacja, gdy dla pupila jedyną i największą atrakcją na spacerze jest zabawa z innymi psami. Jeśli brakuje jakiejkolwiek atrakcji czy nagrody ze strony przewodnika, siłą rzeczy staje się on „zbędny” na tych wspólnych spacerach. Pies nie ma żadnej motywacji, żeby wrócić na zawołanie – bo niby czemu ma porzucić wszystkie te atrakcje wokół siebie? A dodatkowo jeśli kończy się to odciąganiem psa na siłę od czworonożnych kompanów zabawy, utrwala się negatywne skojarzenie z osobą właściciela. Dlatego obie te motywacje – chęć zabawy i chęć przyjścia na zawołanie – muszą pozostawać w równowadze.

Jak tego dokonać, żeby pies chciał do nas przybiegać, kiedy go zawołamy?

Prawidłowa reakcja psa na przywołanie to koncentracja na właścicielu

Najpierw nauczmy psa koncentracji na nas. Spróbujmy w domu i na spacerach karmić naszego pupila TYLKO z ręki.  Zostawmy mu tylko miskę z wodą. Na spacerach przyda nam się smycz automatyczna, która nie pozwoli psu na ucieczkę i utrwalanie negatywnego zachowania, ale da mu swobodę. Dzięki karmieniu z ręki stworzymy bardzo silne skojarzenie u psa – MÓJ CZŁOWIEK = POKARM. W tej fazie nie uczmy jeszcze żadnych słów czyli komend. Przez te kilka dni po prostu tylko nagradzajmy go bezpośrednio od siebie. Nie spuszczajmy psa ze smyczy. Pozwólmy jemu i sobie na utrwalenie pozytywnego skojarzenia z naszą osobą.

Po jakimś czasie zaobserwujemy zwiększoną koncentrację czworonoga na naszych gestach. Będzie chętniej i aktywniej przebywał blisko nas. Gdy jego koncentracja zwiększy się i wydłuży, będzie to odpowiednia chwila na naukę jego imienia. Wypowiadamy imię i oddalamy się na jeden lub dwa kroki. Kiedy pies podąży za nami – nagradzamy go. Wówczas pies połączy sobie wszystko w głowie i skojarzy: CZŁOWIEK woła moje IMIĘ; jak go dogonię, zdobędę POKARM.

Oprócz nauki komendy, jaką jest imię psa, bardzo ważne jest jej utrwalenie. Bez tego pies szybko zapomni to, czego się nauczył. Najlepsze efekty osiągniemy, gdy dane ćwiczenie będziemy przeprowadzać w wielu różnych miejscach, zaczynając od domowego zacisza, a kończąc na ulicznym gwarze, w obecności obcych ludzi i innych psów. Nie przechodźmy jednak do trudniejszej dla psa sytuacji, jeśli nie poradził sobie w mniej trudnej. To znaczy, że jeśli nie potrafi się skupić przy chodzącym za płotem kocie, to na pewno go nie odwołamy od sfory biegających psów. Konsekwentnie i małymi krokami pokonujmy kolejne stopnie trudności, aż do chwili, kiedy będziemy panować nad psem i zapewnimy mu tym samym większe bezpieczeństwo, a sobie komfort wspólnego spacerowania.